x

Ucieczka z warsztatu

8 lutego 2023

Ucieczka z warsztatu; 
Wiesław Bieńkuński. Jarema Drogowski. Agnieszka Kwiatkowska-Zwolan.
 
Wszyscy jesteśmy artystami wizualnymi. Przynajmniej dzisiejszy język tekstów kuratorskich tak nas nazywa. Wielu z nas pamięta jeszcze, że zawodów artystycznych było wiele. Obecnie nazywanie siebie malarzem, rzeźbiarzem czy grafikiem często jest nieco deprecjonujące. Pozycjonuje taką działalność
w skansenie. Nadaje pracy artysty mało chwalebną patynę. W zasadzie tylko mistrzom, którzy osiągnęli pewien wiek wybacza posługiwanie się staroświeckim językiem sztuki.
 
Artysta wizualny to uczestnik współczesnego dyskursu. Innowator. Aktywista. Mistrz cyfrowego warsztatu. Nawet jeśli posługuje się tradycyjnymi technikami to bierze je w cudzysłów. Używa ironicznie. Przy okazji. Dobiera medium do tego co chce powiedzieć. Szuka kontekstu dla swoich decyzji wizualnych. Skazany jest zadawać sobie wciąż te same pytania. Czy malarstwo ma jeszcze sens? Jakie jest miejsce pomnika w przestrzeni społecznej? Po co wybierać czasochłonny warsztat grafika, aby wydrukować obraz? Co to w ogóle jest warsztat? Czy technika to warsztat? Czy może warsztatem jest zestaw strategii wyrazowych, których dzieło jest tylko znakiem? Te i podobne im pytania wracają i będą się powtarzać, dopóki status dzieła sztuki się nie zmieni.
 
Nie jest łatwo być artystą wizualnym. Zwłaszcza, że zaczynając swoją edukacje artystyczną mamy wiarę w warsztat. Przeczuwamy, że wytężoną pracą nabierzemy umiejętności, które posiedli nasi nauczyciele. Zostaniemy mistrzami w wybranej dziedzinie. Potem dorastamy i zaczynamy swoją drogę, ale wszystkie następne wybory naznaczone są kodem, który wywodzi się z miejsca, w którym zaczynaliśmy. Niewielu z nas zostaje przy tradycyjnych technikach. Jedni zauważają, że nie są w stanie w formie przypisanej konkretnemu medium odpowiedzieć na złożoność świata. Inni staja przed wyborem ekonomicznym, czy zbudować kosztowny warsztat, czy szukać innych form wyrazu, bardziej dostępnych, powszechniejszych. Ci co będą trwali przy dawnym instrumentarium wyrazowym skazani są na trud udowodnienia, że stanie przy tym co było ma sens. Inni, którzy wybiorą współczesne rozwiązania ryzykują popadnięciem w banał, tymczasowość, ulotność. Nie ma prostej recepty na sukces.
 
W ten nierozwiązywalny dylemat wpisuje się historia postaw nauczycieli akademickich w pracowni grafiki w Instytucie Edukacji Artystycznej APS. Mamy trzy wyraziste figury artystów, którzy od 15 lat tworzą miejsce niezwykle ważne dla procesu dydaktycznego studentów kierunku Edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych. W piwnicach przedwojennej kamienicy, w warszawskiej dzielnicy Ochota, prowadzą profesjonalnie wyposażone miejsce na potrzeby grafiki warsztatowej.
 


 

Prof. Wiesław Bieńkuński jest grafikiem z ogromnym dorobkiem, którym im dłużej pracuje tym jego prace stają się bardziej bezpretensjonalne, chciałoby się powiedzieć, choć pewnie nie wypada, młodsze. Wirtuoz technik graficznych, który odważnie porusza się w bogactwie rozwiązań nie tracąc zachwytu nad materią druku, nie gubiąc radości tworzenia, czyli cech przypisanych raczej do debiutanta. Jego dramatyczne portrety anonimowych osób, głowy pozbawione realizmu, których osobność wyznaczają warianty cięć, zadrapań czy plam wypalonych przez kwas azotowy odnoszą się do bogatej tradycji, ale też wnoszą nowe rozwiązania do tego typu wizerunków.
 
Dr hab. Agnieszka Kwiatkowska-Zwolan dzierży kaganek tradycyjnej sztuki graficznej. Nie boi się koloru. Jej prace to abstrakcyjne pejzaże. Patrzymy na nie jakby przez ramy rozbitego lustra. Zaglądamy przez geometryczne winiety, które zmieniają perspektywy horyzontów. Euklidesowe kształty wypełniają niebo i ziemia, skały i woda. Kompozycje tworzą znaki. Przypominają ołtarze, religijne diagramy, kompozycje przywołujące tradycje ikony. Gdy nie chcemy szukać w nich duchowych sensów rozpoznajemy ciekawe geometryczne układy wypełnione naturą.
 
Dr Jarema Drogowski wywodzi się z podobnej tradycji czarnobiałego znaku ubranego w eleganckie faktury graficzne. Jego wybory są bardziej radykalne formalnie. Jest przykładem tego artysty, który nie potrafi pomieścić w jednej formie. Jest autorem grafik, murali, animacji, instalacji, interwencji ulicznych. W jego pracach przewijają się rożne motywy wizualne. Od hiperrealistycznych portretów, poprzez komiksowe, po abstrakcyjne formy. Używa zdjęć, nakłada na nie geometryczne motywy, dokumentuje też fotograficznie nocne życie Warszawy. Interesuje się kodowaniem i sztuką generatywną. Wszystkie poszukiwania mają wspólny korzeń. Wywodzą się z warsztatu graficznego.
 
Na pierwszy rzut oka można się tego nie domyślić, ale gdy zobaczymy warsztat jako zbiór procedur, które trzeba w odpowiedniej kolejności zaplanować i wykonać, etapy nakładać warstwami i że początkiem jest zawsze punkt, linia oraz zbiór punktów i linii, a schemat kolorystyczny rozpięty jest po między czernią i bielą, maksymalnym użycie środka wyrazowego i jego wyciszeniem, brakiem działania to nie mamy wątpliwości że ucieczka z warsztatu Jaremie nigdy się nie uda.
 
Zapraszamy do obejrzenia wystawy. Poniedziałek – niedziela w godz.: 9:00 – 17:00.
Różnorodność postaw je jej atutem. Mamy okazje poznać jak miejsce, w którym pracują trzy odrębne osoby trzyma ich mocno we wspólnym dziele jakim jest pracownia.
 

Kontynuując zgadasz się na politykę cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close